KWADRATURA KOŁA - RECENZJA FILMU ANIMOWANEGO KAROLINY SPECHT
Kwadratura koła, czyli niemożliwy do rozwiązania problem starożytnych matematyków, dziś w języku potocznym oznacza coś z góry skazanego na niepowodzenie. W animacji Karoliny Specht on jest kwadratem, a ona – kołem. Czy uda im się zaprzeczyć matematycznym wyliczeniom?
Bohaterowie „Kwadratury koła” spotykają się każdego dnia: mijają się na klatce schodowej, wpadają na siebie na ulicy i jeżdżą tym samym tramwajem. Ona jednak zupełnie nie zwraca na niego uwagi. Szansa na miłość pojawia się jednak, gdy on odkrywa, że pracują w tym samym open space’ie…
Od pierwszej sceny widz zostaje wciągnięty w wir kolorowych kształtów i przenikających się figur, z których dopiero po chwili wyłaniają się z bohaterowie. Abstrakcyjne formy zyskują ludzkie oblicze dzięki dodaniu do nich małych, czarnych kropek oznaczających oczy. Animacja Specht w całości złożona jest z takich z pozoru prostych, ale sprytnych zabiegów, co najlepiej widać w oszczędnym wizualnie, ale bogatym w treść finale.
Dużą rolę w filmie odgrywa także dźwięk, który dopowiada to, co nie zostało przedstawione kwadratami, kołami i trójkątami. Dzwonek budzika, stukot obcasów czy huk samochodów pomagają umiejscowić wydarzenia w czasie i przestrzeni.
Cechą charakterystyczną twórczości Karoliny Specht jest opowiadanie historii za pomocą prostych kresek i figur geometrycznych. Tym razem jednak oprócz bohaterów, reprezentowanych przez poszczególne kształty, pojawiają się postaci przypominające te z „Nieprawdopodobnie elastycznego człowieka” – pierwszej animacji autorki, która odniosła międzynarodowy sukces. W „Kwadraturze koła” połączenie malarskiego abstrakcjonizmu z humorystycznymi rysunkami sprawiło, że ta historia miłosna może być odbierana zarówno jako dramat, jak i komedia.
Dagmara Marcinek